niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział I

Był blondynem. Młody, wysoki, z rozwianymi lokami opadającymi na twarz, na której wypisana i niezwykle widoczna była pewność siebie i wyniosłość. Vernquist Iversen, 17-latek z Trondheim, który za 20 minut - czyli dokładnie o godzinie 14 - miał stanąć przed życiową szansą, a właściwie to stanąć swym granatowo-karminowym bolidem na linii startu do ostatniego wyścigu sezonu Euroformula Open, z brakiem lęku w swych niebieskich, elektryzujących tęczówkach, podążając wcześniej na pole position, by po zgaśnięciu czerwonych świateł ruszyć i dać wszystkim rywalom zasmakować spalin wydobywających się z czeluści rury wydechowej jego wiernego, choć momentami nieprzewidywalnego, żelaznego rumaka.

Pomimo tego, że cały sezon składał się łącznie z 10 eliminacji, to właśnie start na torze Anderstorp miał przesądzić o dalszych losach dwóch pretendentów do tytułu - Vernquista i jego najgroźniejszego rywala, czyli Daniela Streathama. Vernquist i Daniel - pochodzący z Leeds -  znali się od dziecięcych lat, kiedy zaczynali w kartingu, jednak ich dalsze awanse wśród kierowców wyścigowych nie wynikały z ich wyników na torze, ale z wewnętrznej walki między nimi. To właśnie klasyczne „międzymordzie” motywowało ich do doskonalenia umiejętności i chęci przebicia rywala zarówno fizycznie, jak i mentalnie oraz sprawiło, że już w wieku 17 lat ponownie ścierali się między sobą, jednak tym razem stawką nie była przysłowiowa pietruszka, jak to drzewiej bywało, tylko awans do GP3 - serii, która przy wielkiej dozie umiejętności i odrobinie szczęścia umożliwia spełnienie marzeń każdego ściganta - promocję do królowej motorsportów. Formuła 1. Tak, każdy z nich marzy o dostaniu się tam, lecz jak to bywa z marzeniami - nie każdemu udaje się je zrealizować.

- Daniel.

- Vernquist.

- Połamania zawieszenia - zgrzytnął blondyn, wykrzywiając usta w jakiejś parodii uśmiechu.

- Wzajemnie - bąknął Brytyjczyk, odwzajemniając „uśmiech” - palancie - dodał w myślach.

Zazwyczaj to Streatham był bardziej impulsywny i rzucał mocniejszymi ripostami, ale nie dziś. Był w cholernie niekorzystnej sytuacji, ponieważ przy takiej samej ilości punktów w klasyfikacji generalnej mistrzostw co Vernquist, do ostatniego wyścigu ruszał z czwartego pola. Był zauważalnie zdenerwowany, ponieważ od tego startu zależało to, czy jego główny sponsor będzie go nadal wspierał. Dodatkowo na ten właśnie wyścig przyjechała specjalnie jego dziewczyna, co potęgowało i tak niesamowicie skumulowane napięcie. Jego nastrój udzielał się też ekipie mechaników obsługujących jego ciemnozielony pojazd - drżenie rąk, tiki nerwowe - to wszystko mogło przekreślić nawet całą dotychczasową karierę Brytyjczyka.

Norweg natomiast był w komfortowej sytuacji - niezależnie od wyniku miał zagwarantowany angaż w Formule Renault 2.0, jednak od zawsze ryzykował i walczył o jak najwyższą stawkę. Podobnie było i teraz, choć wiedział, przy niepowodzeniu - czyli porażce ze Streathamem - droga na szczyt będzie o wiele dłuższa. Jednakże miał niezaprzeczalną przewagę nad chłopakiem z Leeds - był zimny, wyrachowany, zawsze spokojny. Zawdzięczał to swemu pochodzeniu - ludzie ze Skandynawii nie są specjalnie wylewni, jeśli chodzi o emocje. No i startował przed Danielem.
Tymczasem zbliżała się 14:00…

Prolog



Szum wiatru. Zapach jodeł. Bezchmurne niebo. Wrzesień. Anderstorp. Asfalt. Pit lane. Spaliny. Boks. Śrubka. Nakrętka. Zawieszenie. Kokpit. Kask. Vernquist. Vernquist Iversen.